Hagen 2015
Tegoroczną przygodę z austriackim Hagengebirge zaczynam 31 lipca w autobusie do Salzburga. Autobus jest nabity ludźmi jakby jechał do Zakopanego, więc po nocy w kucki wysiadam z niego wyjątkowo wypoczęty ;)
Z dworca odbiera mnie Jarek wracający po pierwszym turnusie, podrzuca pod masyw i już mogę samotnie podchodzić do bazy. Po osiągnięciu celu pakuję się do nowiutkiego namiotu. Na miejscu okazuje się, że machina eksploracyjna działa sprawnie i już mogę wchodzić na biwak, tylko czekamy na resztę spóźnionej ekipy.
Po dniu restu dla mnie i dla Rafała K., który dopiero wyszedł z biwaku, pakujemy się i wchodzimy do Jaskini Ciekawej trzeciego sierpnia. Biwak znajduje się w Galerii Porozmawiajmy o Kobietach (-400 m), którą odkryły „Zakopiany” rok wcześniej. Dzięki temu mogę poznać kolejne ciągi jaskini, a są to Partie Gastryczne, Kaskady Wiktorii, Morze Guinnessa i wspomniane galerie. No i znowu jest daleko! Do biwaku idziemy 6 godzin zaliczając kilka kilometrów korytarzy. Szczęśliwie biwak na miejscu już jest założony, więc przed wejściem do namiotu dzwonimy tylko na bazę i napychamy puste bańdziochy.
Na pierwszej szychcie kontynuujemy eksplorację poprzedników i na przodek idziemy około godziny zaliczając kolejne piętra meandrów, Studnię z Waranem i stajemy na rozdrożu z prysznicem w następnym meandrze. Rafał wskazuje okienko prowadzące do ciasnej rury, która po długich 15 metrach obrywa się do sali z hałasującą wodą. Po zjeździe okazuje się, że Sala z Wodospadem daje początek kolejnemu meandrowi, a jej spąg jest w całości skalny.
Piękny Meander puszcza bez większych przeszkód, ale po stu metrach doprowadza nas do Syfonu Lucy. Osiągamy głębokość 538 m. Choć syfon jest ładny i nadający się do nurkowania, to jesteśmy nieco zawiedzeni.
Na następnej szychcie udajemy się znowu do wspomnianego rozdroża z prysznicem. Co ciekawe trwająca susza spowodowała, że pod owym prysznicem w ogóle da się przejść. Skwapliwie z tego korzystamy i tym skrótem idziemy kontynuować eksplorację poprzedniej ekipy, która też doszła do niewielkiego syfonu. My szukamy jego obejścia i po kilku wygibasach nam się to udaje.
Niestety sukces jest połowiczny, bo dochodzimy do jeziorka, które przy przyborze może zamieniać się w syfon (czyli jest to tzw. półsyfon). Niski strop powoduje, że tutaj odpuszczamy. Mamy jeszcze czas, więc idziemy dać szansę Lucy. Ja zostaję na stanowisku, a Rafał trawersuje na drugi koniec syfonu. Niestety okienko okazuje się pętlą z kominem i możemy tylko ogłosić odwrót.
Na trzeciej szychcie udajemy się niedaleko od biwaku. Wracamy przez Morze Guinnessa i przez Meander 200g Burgera (chłopaków poniosło z tymi nazwami…) stajemy nad niedokończonymi Kaskadami Lafiryndy. Zjeżdżając za wodą szybko odkrywamy kolejny Syfon Dziewicy, który oboje wyczuwaliśmy z daleka. Niestety próby jego obejścia się nie udały. Niepyszni reporęczujemy kaskady i jeszcze dla zasady zaglądam do meandra pod prąd wody, ciekawy kiedy zatrzyma mnie jakiś próg.
Okazuje się, że meander pięknie puszcza, kolejne progi są banalne i dochodzę do dużej sali z niesamowitym echem. Szybko wracam do Rafała, który kończy reporęcz i od razu zaczynamy od pomiarów. Wreszcie dochodzimy do sali, która okazuje się podstawą wysokiego komina z bardzo obfitym deszczem. Co tu się musi dziać przy przyborze?! Nazywamy to miejsce Kominem z Prysznicem i szybko wracamy, bo… pryska.
Następnego dnia, w sześć i pół godziny wychodzimy na wierzch. Po takiej dawce łojenia przypomina o sobie dawna kontuzja, ale szczęśliwie nie okazuje się groźna.
W tym czasie na równoległym biwaku w Białych Kamieniach działała Aśka z Arkiem. Im dane było eksplorować kontynuację meandra nad Wiktorią. Ów ciąg powoli pnie się do góry utrudniając dostęp różnymi progami, a od krwistej miejscami skały został nazwany Malinowym Meandrem. Niestety intensywne użycie wiertarki u Aśki również spowodowało kontuzję.
Po wyjściu z biwaku, następnego dnia udajemy się z Aśką na szczyt Kahlersberga (2350 m n.p.m.). O ile panorama ze szczytu jest piękna, o tyle wycieczka nie pomogła mi na kolano, więc następny dzień mam wyjątkowo bazowy.
Dziesiątego sierpnia, razem z Olą wchodzimy na bliższy biwak w Białych Kamieniach. Hmm, biwak bliższy, ale przodek dużo dalej. Dobrze, że nie poszliśmy na szychtę z marszu, jak to zrobił Arek z Aśką. Okazało się, że wspomniany Malinowy Meander to już kawał dziury. Zatem po śniadaniu uderzamy do przodka i po trzech godzinach stajemy pod dosyć wysokim progiem. Po dłuższej chwili przechodzę go oraz trzy mniejsze, poręczuję i wchodzimy do zaskakująco obszernej sali dającej początek Krętej Galerii.
Po ponad stu metrach stajemy pod kolejnym progiem, ale nie mamy już sprzętu i możemy tylko wracać na biwak. Duże zmęczenie powoduje, że nie jesteśmy pewni, czy pójdziemy na drugą szychtę, ale jednak ciekawość wsparta wygodnym biwakiem zwycięża i znowu stajemy pod dziewiczym progiem. Nad nim znowu rozszerzenie i dalej gnamy już klasycznym meandrem. Po stu metrach przecina go ciąg pionowy (studnia ma ok. 40 m), my go trawersujemy i biegniemy dalej. Po dalszych stu metrach stajemy nad następną studnią o podobnej głębokości. Meander Splątany się kontynuuje, ale niestety prowadzi do niego przewieszony prożek znajdujący się bezpośrednio nad studnią. Oczywiście sprzętu już dawno nie mamy, więc pozostają nam pomiary i powrót. Mimo zmęczenia poadrenalinowego, na biwak wracamy bardzo zadowoleni, bo dawno tak przyjemnie nie puszczało.
Trzynastego, po zwinięciu biwaku, wychodzimy z Olą na powierzchnię. Już następnego dnia pakujemy wszyscy bazę i na miękkich nogach schodzimy na dół. Niestety tam Ola mnie zdradza dla wykwintnej wyżerki na imprezie u Waltera Klappachera i w vip’owskim składzie udaje się do Salzburga. Reszta ekipy jedzie do chatki pod Lampo. Tam spotykamy część wyprawy w Nebelsbergkar i przy różnych trunkach snujemy wyprawowe historie. W sobotę wracamy do rzeczywistości.
Razem w Jaskini Ciekawej odkryliśmy ponad 2 km korytarzy, co daje ponad 17 km dla całej dziury. Działalność powierzchniowa przyniosła kolejne kilkaset metrów i nadzieje na przyszłość.
Uczestnicy wyprawy: Dariusz Bartoszewski (SKTJ), Michał Humienik (SW), Rafał Klimara (SBB), Arkadiusz Kus (SKTJ), Dariusz Lubomski (SKTJ), Karol Makowski (SŁ), Rafał Mateja (SGW), Magdalena Matysiak (SKTJ), Szymon Matysiak (SKTJ), Jakub Nowak (KKTJ), Tomasz Olczak (SŁ), Radosław Paternoga (SKTJ), Aleksandra Puchalska (SKTJ), Ewelina Raczyńska (SGW), Marcin Słowik (SŁ), Joanna Stępińska (TKG Vertykal), Jarosław Surmacz (KS Aven ), Marek Wierzbowski (SGW) – kierownik
|