Opis wypadku w Jaskini Czarnej.



   W dniu 22.02.2000 w trakcie akcji szkoleniowej na kursie KKTJ w Jaskini Czarnej kierowanej przez niżej podpisanego groźnemu wypadkowi uległ jeden z kursantów Dariusz O.
   Zdarzenie miało miejsce w drodze powrotnej na pochylni doprowadzającej do Trawersu Herkulesa. Miejsce to, którego się nie poręczuje na standardowych akcjach postanowiłem zaporęczować w tym dniu będąc z kursantami w jego górnej, względnie najtrudniejszej części co paradoksalnie w pewnym stopniu przyczyniło się do nieszczęścia.
   Lina (zakończona węzłem) sięgała do miejsca, gdzie uznałem iż kursanci po wypięciu się nie powinni mieć problemów z bezpiecznym dotarciem do poziomego korytarza.
   Całe zdarzenie miało następujący przebieg: dwójka kursantów po pokonaniu wspomnianego odcinka znajdowała się w korytarzu, trzeci kończąc zjazd rozwiązał węzeł w celu łatwiejszego sięgnięcia do wygodnej półki następnie zamiast zawiązać go zpowrotem jedynie uprzedził słownie Darka (wg późniejszych zeznań obu) o rozwiązanym węźle i otrzymał od niego potwierdzenie. Ja znajdowałem się na pomostku zaraz poniżej zakończenia trawersu obserwując ludzi pokonujących trawers a następnie wpinających się do zjazdu, niestety nie zarejestrowałem informacji o rozwiązanym węzełku. Darek zapewne spodziewając się że lina sięga nieco dalej wyjechał swobodnie z niej staczając się kilka metrów po pochylni a następnie spadając ok. 3 m. ścianką, którą się urywa (schodząc normalnie omija się ściankę). Spadając nieszczęśliwie na wanty doznał złamania kości udowej, poza tym miał wybity ząb, rozcięty łuk brwiowy i warge.
   Po wstępnym wywiadzie i zabezpieczeniu rannego (który był cały czas przytomny) najbardziej doświadczonego kursanta z dwójką posłałem na bazę natomiast sam pobrawszy ciepłe ubrania i jedzenie z pod otworu powróciłem do rannego pozostawionego wraz z dwójką pozostałych kursantów. Po pięciu godz. oczekiwania przybyła ekipa TOPR-u pod kier. R. Kubina wraz z lekarzem i po sprawnej akcji Darek zostaje wyciągnięty a następnie przewieziony do szpitala w Zakopanym.
Obecnie po udanej operacji z czternastoma śrubami w nodze i licznymi szwami na twarzy dochodzi do zdrowia.

Jan Kućmierz




Akcja ratunkowa

TOPR o zaistniałym wypadku powiadomione zostało około godziny dwudziestej trzeciej.
Do akcji wyruszyła ekipa pod kierownictwem Romana Kubina, było to tuż po dwunastej. W tej ekipie znalazł się również piszący te słowa Marcin Czart.
Do poszkodowanego dotarliśmy około drugiej. Po wstępnym opatrzeniu przez lekarza około trzeciej zaczęliśmy transport rannego w noszach. W jaskini wielokrotnie przeprowadzano pozorowane akcje ratunkowe dzięki czemu bez przeszkód szybko posuwaliśmy się w kierunku otworu. W akcji wzięło udział czternastu (chyba) ratowników plus ja i Janek oraz dwójka kursantów. Do otworu dotarliśmy troszkę po czwartej. Akcja przebiegała bardzo sprawnie, najtrudniejszym momentem było pokonywanie kraty. Z otworu na halę Pisaną ranny zjechał w toboganie.
W szpitalu znalazł się gdzieś przed szóstą.

Tak zakończył się pierwszy i miejmy nadzieję ostatni wypadek na naszym kursie. Po rozmowach z uczestnikami nie jesteśmy w stanie wskazać jednoznacznej przyczyny zaistniałej sytuacji. Jak zwykle w życiu zbiegło się kilka warunków w wyniku których zdarzył się ten wypadek. Apelujemy do wszystkich aby zawsze uważali przede wszystkim na swoje życie, jak widać wypadki się zdarzają i trzeba ich unikać.

Marcin Czart





Strona główna