W dniu 13.01.2001 w Tatrach miał miejsce rozszerzony zjazd KTJ PZA. Na spotkaniu omawiano wszystkie sprawy jakie ostatnio dzieją się w środowisku. Pozwolę sobie wymienić najistotniejsze dla mnie kwestie. Masyw Kominiarskiego Wierchu zamknięty jest i basta. Nikłe są szanse na zmianę tej sytuacji ale być może Rada Parku przychyli się do propozycji KTJ-tu i będzie jakaś możliwość wejścia do Bandziocha. W sytuacji naszej współpracy ze strażnikami na bramce to obie strony uznały sytuację za przejściową. Niemniej jednak musimy powiedzieć sobie otwarcie że strażnicy mają władzę nad nami. Mają prawo nas wylegitymować i nawet zajrzeć do plecaka. Wszelkiego rodzaju utarczki słowne czy też nie daj boże ręczne doprowadzą tylko do eskalacji konfliktu, w którym stracimy tylko my. Przypomina się że na każdym zezwoleniu powinno być wypisane imię i nazwisko zawodnika. Każdy obowiązany jest posiadać przy sobie kartę, kursanci powinni mieć ze sobą oprócz instruktora, także zaświadczenie z klubu że są uczestnikami kursu. Jeśli trzeba to płacimy mandat i koniec. Niestety jeśli idziemy do jaskini bo ktoś przekroczył czas alarmowy, to jesteśmy normalnymi grotołazami i obowiązuje nas pobranie zezwolenia. Żaden stan wyższej konieczności od tego nas nie uwolni.
Jeśli chodzi o kontakty z TOPR-em, to sytuacja została wyjaśniona w ten sposób że nie widzą oni potrzeby abyśmy uczestniczyli w akcjach ratowniczych. Po pierwsze mają swoją ekipę która do tej pory w zupełności wystarczyła, po drugie nie mamy żadnych ubezpieczeń (OC, NW). Pojawia się problem co się stanie jeśli w czasie akcji ratowniczej ktoś z nas popełnił by jakiś błąd? Dlatego póki co nie jesteśmy tam bezwzględnie potrzebni. Niemniej jednak ratownicy zdają sobie sprawę że w pewnych sytuacjach nie dadzą sobie rady sami i wtedy konieczna będzie nasz pomoc. Tak więc szkolmy się w nadziei że nigdy nie będzie potrzeby wykorzystać tej wiedzy. Goszczący na zebraniu naczelnik TOPR Pan Jan Krzysztof, zwrócił uwagę na dziwną tendencję pojawiającą się w ostatnich dwóch latach. Mianowicie nastąpił wzrost porzuceń kolegów w czasie akcji. Wygląda to jakbyśmy przestali się interesować tymi z którymi idziemy w góry. Łamiemy zasadę partnerstwa, niedobra to tendencja. Prawdą jest że każdy z nas powinien zainteresować się czy następny z ekipy znajdzie właściwą drogę. Szczególna jest pod tym względem rola kierownika. Musi on panować nad całością i troszczyć się o cały zespół. Jeśli coś zawiedzie to wina spada na kierownika i tak być powinno. Bycie kierownikiem to nie w kij pierdział. Nie zawsze jednak jest to wina kierownika, ostatnie zagubienie (Pod Wantą), jeśli znam pełną wersję było na własną prośbę zagubionego, który złamał polecenie kierownika. Inna sprawa że można było czekać pod wlotówką na wszystkich i wychodzić w małych odstępach czasu. I tu mała dygresja, nie ma tak że niema kierownika. Jeśli w czasie wyjścia koleżeńskiego zdarzy się wypadek to odpowiedzialność spada na najstarszego stopniem i stażem. Prokurator będzie miał do niego pretensje i niestety takie jest prawo. Jeśli do dwójki instruktorów przypadkowo dołączy się kilku gości mających kartę to któryś z instruktorów zostaje kierownikiem czy tego chce czy nie (oczywiście w obliczu prawa). Tak więc wybierajmy dowodzącego i słuchajmy go, powinno być łatwiej i bezpieczniej.
Kolejnym problemem poruszanym na zjeździe było zaśmiecenie jaskiń. Do jaskiń Tatrzańskich chodzą praktycznie tylko grotołazi z naszego środowiska, jeśli w jaskiniach są śmieci to jest to wyłącznie nasza zasługa. Problem ten istnieje od kilku lat, prowadzone są akcje odśmiecania i powoli przynoszą spodziewane efekty. Niestety nie jest tak że śmieci nie przybywa. Jaskiń w tatrach jest dla nas za mało, przechodzi przez nie spora ilość ludzi, nawet jeśli tylko jeden coś zostawi to po kilku latach dojdziemy do tego co mamy teraz. Dbanie o czystość, w naszym wypadku, to nie tylko wynoszenie po sobie, ale też sprzątanie po poprzednikach. O tym że sytuacja nie jest najlepsza świadczy fakt że problem śmieci pojawił się także w Alpach. Tam gdzie rzadko ktoś się pojawiał, w ciągu tych kilku dziesięciu lat zebrała się spora ilość śmieci. Gospodarze terenu bez stresowo zamykają przed nami możliwość działania. Kilka lat temu dotknęło to ekip AKG działających w Tenen, obecnie problem ten pojawił się w Golu. Ustalono że ekipy tam działające dostaną kasę na zniesienie śmieci. Miejmy nadzieję że to wystarczy na rozwiązanie tego problemu. Następnie KTJ zdał relację z akcji osadzania stałych punktów w jaskiniach. Okazało się że do zakończenia akcji pozostało obicie Koziej, systemu Wysoka - Siedem Progów, Studni w Kazalnicy (może) oraz kilku ciągów w Bandziochu (jeśli będzie możliwość). Speleklub Tatrzański oświadczył że osadził w głównym ciągu Śnieżnej Studni nowe HSA. Więc nie ma potrzeby aby wklejać tam batinox'y. Co do Studni w Kazalnicy to koledzy z ST w ogóle nie widzą potrzeby osadzania batinoxów. Powstała też potrzeba dołączenia do listy jaskiń udostępnionych kolejnych obiektów. Ze swojej strony zadecydowaliśmy o udostępnieniu Koziej, była propozycja aby włączyć w to Śnieżną Studnię oraz Studnię w Kazalnicy. Niestety szanse na dwie ostatnie są nikłe (ST). Po przerwie obiadowej omówiliśmy projekt nowego rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie uprawiania alpinizmu. To co najbardziej zaskoczyło (ucieszyło) to częściowy powrót do stopni. Pojawi się więc stopień Taternik Jaskiniowy i Zwyczajny Taternik Jaskiniowy. Różnica jest taka że Taternik Jaskiniowy nie może być kierownikiem obozów i zgrupowań w terenie wysokogórskim, czyli w Tatrach czy Alpach. Jest to spowodowane znacznie większą odpowiedzialnością kierownika. Można by powiedzieć że to niewiele, ale jest to kolejny stopień przed instruktorem a mając jeszcze lepszych instruktorów, będziemy mieli lepiej wyszkoloną młodzież. Pojawi się karta wspinacza i karta narciarza wysokogórskiego. Szczegółowe dane znajdują się na stronie PZA w dziale Aktualności. Jedynym problemem jaki nie został rozstrzygnięty to sprawa egzaminowania na poszczególne stopnie. Egzamin powinien być przed komisją PZA, ale trudno wymagać by taka komisja jeździła na każdy egzamin. Kwestia ta pozostaje do rozstrzygnięcia. Odnośnie prac szkoleniowych KTJ-tu to będą organizowane kursy autoratownictwa, dokumentacji i powinien też odbyć się kurs instruktorski. Oczywiście jeśli będą chętni. Osobiście mam nadzieję że propozycja Marcina Gali odnośnie zorganizowania kursu szefów ekip dojdzie do skutku. Nawet jeśli mają tam być tylko instruktorzy. Na pewno nie udało mi się przypomnieć wszystkich omawianych problemów. Zebranie zaczęło się o godz. 12 a skończyło około 21. Na spotkaniu pojawili się przedstawiciele prawie wszystkich klubów. Następne takie zebranie odbędzie się pewnie z okazji walnego zjazdu PZA, które odbędzie się jesienią tego roku.
Pozostaje mi życzyć wszystkim tylu powrotów ile wyjść.
|