Powrót do artykułu głównego.

Szkolenie Śniegowo - Lawinowe
zorganizowane przez KTJ PZA i GOPR
w schronisku Markowe Szczawiny
14 ÷ 16.01.2005

Markowe Szczawiny

foto. W. Gorgolewski
Dziękujemy firmie GORPOL za bezpłatne udostępnienie zdjęć.
Zdjęcia Babiej Góry z lotu ptaka

Dziękujemy firmie COMPASS za bezpłatne udostępnienie mapy.
http://www.compass.krakow.pl

    Po dojeździe do "Wideł" mieliśmy chwilowe trudności orientacyjne. Śnieg ciągle padał i systematycznie zasypywał drogi. Wieczorem udało nam się dojechać do Markowych i zaparkować samochody na parkingu oraz w pobliżu leśniczówki (Dziękujemy). Następnie troszkę tuptania w świetle czołówek, które oświetlały lepiej padający przed oczyma śnieg niż podłoże, po którym się poruszaliśmy. Zielony szlak prowadził nas w górę, w górę gdzieś do schroniska na Markowych Szczawinach. Trzaskający mróz dopełnił reszty. Za to dotarcie do ciepłego schroniska wynagrodziło wszelakie trudy... Inne grupy uczestników dotarły prowadzone przez niebieski szlak z Przełęczy Krowiarki (zobacz mapa). A potem się zaczęło...


Piątek.

Powolne przejęcie schroniska :)

Nocna imprezka integracyjna...

... kręciła się do wczesnych godzin ... :)

Sobota.

Ciekawe wykłady zaczęly się o 9.00 i ...

... trwały ...

... przez cały dzień.

Wykrywacze lawinowe

Prawidłowe zapięcie wykrywacza
(pod kurtką !).


Po omówieniu detektorów lawinowych - wyszliśmy bezpiecznie przed schronisko :)
Wreszcie na polku ...

Ćwiczenia z detektorami lawinowymi.

Szukanie zakopanych detektorów.
Szybki pokaz badania pokrywy śniegowej.

Pomiar temperatury.

Następny blok wykładów.

Tym razem imprezka szybciej się skończyła.

Najważniejsze bezpieczeństwo :D
(piwko, schronisko i pipsy)

Gdy większość była w schronisku pod opieką Dionizosa, kilka osób doskonaliło się w szukaniu pipsów.

Niedziela.

    Po śniadaniu zebraliśmy się przed schroniskiem i wielka "stonoga" wyruszyła pod Przełęcz Brona. Kilka osób nie mogąc doczekać się wymarszu wyruszyło wcześniej - dzięki temu zobaczyli wspaniałe widoki w świetle porannego słońca. Wieczorno - nocne opady śniegu przykryły wszelkie ślady bytności człowieka. Pogoda była wymarzona - błękitne niebo i świeży śnieg - w takich warunkach przeprowadzono ćwiczenia.

Analiza pokrywy śniegowej.

    Analiza pokrywy śniegowej pozwala wykryć warstwy poślizgu. I przewidzieć/obserwować przekształcenia warstw śniegu. Do tego celu najpierw trzeba znaleźć bezpieczne, reprezentatywne (dla danego zbocza) miejsce i wykopać dół (rów, studnię). Po tej czynności ustawiamy sondę lawinową lub inną miarkę do określania odległości od podłoża (przy dużej grubości pokrywy śnieżnej właśnie od powierzchni śniegu). Przystępujemy do zbierania danych o pokrywie śnieżnej. Interesują nas: temperatura poszczególnych warstw, wygląd płatków śniegu, twardość i inne...
    Niestety parametrów jest na tyle dużo (a ja - choć mam pewną wiedzę - nie czuję się ekspertem), że pominę opis tych wielkości odsyłając zainteresowanych od stosownej literatury drukowanej lub elektronicznej.
    W "śnieżnych krajach" obok prognozy pogody jest zamieszczany wykres pokrywy śniegowej z naniesionymi warstwami śniegu, temperaturami oraz innymi parametrami. Wykresy te można znaleźć w sieci.


W drodze na "Bronę".

Przekrój pokrywy śnieżnej.

Analiza pokrywy.
(Sonda lawinowa ułatwia określenie odległości od podłoża)

Termometr elektroniczny pozwala na określenie gradientów temperatury.


Pędzelek ułatwia odsłonięcie określenie warstw śniegu. (szukamy warstwy poślizgowej)

Test twardości śniegu. (A może pokaz znalezionych warstw poślizgowych)
Test ścinania.

    Do tego celu znajdujemy bezpieczny, reprezentatywny dla danego terenu obszar pokrywy śnieżnej. Kopiemy studnię (dół) i częściowo wycinamy kolumnę o wymiarach 30 x 30 cm (przybliżone wymiary łopaty lawinowej) zostawiamy jednak nie odciętą tylną płaszczyznę kolumny ! W celu odcięcia śniegu możemy użyć piły śniegowej, narty lub samej łopaty lawinowej. Wbijamy łopatę za tylną ściankę kolumny i ciągniemy do siebie. Siła użyta do ciągnięcia łopaty musi być równoległa do płaszczyzny śniegu. Oderwanej warstwie śniegu na danej płaszczyźnie należy się uważnie przyjrzeć, zwracając uwagę czy nie występuje tu płaszczyzna poślizgu. Płaszczyzna ta jest bardzo charakterystyczna - po zdjęciu górnej przykrywającej warstwy ukazuje się naszym oczom gładka warstwa pokrywy śnieżnej która stwardniała lub przeciwnie stała się krucha (w skutek różnych przekształceń śniegu) i na nią spadła następna warstwa śniegu.
Przy takim teście warstwy śniegu nie tylko mogą się przemieszczać jedna po drugiej (warstwy poślizgu), lecz częściej kolumna ta zwyczajnie pęka (płaszczyzna pęknięcia jest poszczępiona - niejednorodna).
    W celu interpretacji takiego testu trzeba mieć doświadczenie. Na podstawie użytej siły do przesunięcia warstwy możemy określić stopień związania śniegu.

Jakub Radliński przedstawił nam interpretację oraz wady i zalety tego testu, przytaczam je za nim:

Ocena siły potrzebnej do ścięcia warstwy:
Bardzo łatwo - warstwa ścina się podczas wycinania kolumny
Łatwo - gdy kolumna ulega ścięciu przy lekkim pociągnięciu łopaty do siebie.
Średnio - gdy do ścięcia potrzeba użyć większej siły.
Ciężko - gdy do ścięcia trzeba użyć dużo siły.
Po ścięciu pierwszej warstwy bada się pozostałe warstwy aż do podłoża.


Zalety / wady tej metody
Zalety:

  • działa na płaskim stoku
  • identyfikuje słabe warstwy
  • bardzo dobry test na wykrywanie szronu powierzchniowego
    Wady:
  • trudny do interpretacji - wymaga doświadczenia
  • subiektywny
  • mała wielkość próbki (należy go powtarzać)
  • wyniki wskazują na mniejszą stabilność śniegu niż jest to w istocie

    Ciekawostka: glacjologowie podobnymi metodami określają spoistość śniegu (kratka z określoną powierzchnią ciągnięta poprzez dynamometr umożliwia określenie maksymalnej siły którą jest w stanie przenieść dana warstwa śniegu - odporność na ścinanie siłą poprzeczną).


  • Wykrawanie śniegu do testu ścinania.
    (Podobnie do testu kolumnowego).

    Test ścinania.

    Dobrze widoczna warstwa poślizgowa.

    Następna warstwa poślizgu.


    Reszta śniegu nie jest już podzielona warstwą poślizgową. (wyłamanie całej kolumny)
    Test kolumnowy (kompresyjny).

        Podobnie ja w teście ścinania, znajdujemy bezpieczny, reprezentatywny dla danego terenu obszar pokrywy śnieżnej. Kopiemy studnię i wycinamy całą kolumnę o wymiarach 30 x 30 cm (przybliżone wymiary łopaty lawinowej). Do tego celu możemy użyć piły śniegowej, narty lub samej łopaty lawinowej.
    Na tak powstałym słupku kładziemy łopatę i uderzamy w nią po 10 razy:

  •   Palcami, nadgarstek powinien cały czas leżeć na łopacie.
  •   Ręką.
  •   Ręka, lub pięścią, wyprowadzając uderzenie z barku. W uderzenia nie wkładamy dodatkowej siły - ręka ma opadać pod własnym ciężarem.

    Interpretację, oraz plusy i minusy tej metody także przedstawił nam Jakub Radliński:
    Ocena pokrywy:
    Bardzo słaba - gdy warstwa pęka podczas wycinania
    Słaba - gdy warstwa pęka po 10 uderzeniach palcami z nadgarstka
    Średnia - gdy warstwa pęka po 10 uderzeniach "z ramienia"
    Mocna - gdy warstwa pęka po 10 uderzeniach "z barku"


    Zalety tego testu:
  • szybki
  • łatwy do interpretacji
  • ujęcie ilościowe (liczba uderzeń po których warstwa uległa pęknięciu)
  • wykrywa każdy typ słabej warstwy (specjalnie cukier lub szron powierzchniowy)
    Wady:
  • mała wielkość próbki (należy go powtarzać)
  • nie pracuje dobrze na płaskim stoku

  • Brak poślizgu przy uderzaniu palcami.

    Mały poślizg przy uderzaniu otwartą dłonią.


    Prowadzący ćwiczenia Jakub Radliński (GOPR)
    Test bloku ślizgowego.

        Test ten ma oddawać obciążenie narciarza na stok w warunkach zbliżonych do naturalnych. Wykonujemy go na bezpiecznym, reprezentatywnym dla danego terenu obszarze stoku o nachyleniu powyżej 30 ° . Kopiemy wykop o długości około 1,5 - 2 m większej niż posiadane narty. Po tej czynności przystępujemy do wycinania charakterystycznego bloku śnieżnego zwężającego się ku tyłowi. Bryła wycinana ma przypominać trapez o szerszej podstawie (o 30 cm niż nasze narty) u dołu, długość boków, jak i ściany tylnej powinna odpowiadać długości narty. Boki tego trapezu odkopujemy przy pomocy łopaty lawinowej, natomiast tył odcinamy przy pomocy piły śniegowej, narty lub repa z kilkoma węzełkami (potrzebne 2 osoby). W ten sposób uzyskujemy odcięty od reszty pokrywy blok śnieżny. Po przygotowaniu bloku śniegowego ostrożnie wchodzimy na niego w nartach od góry. Stajemy w 1/3 odległości od węższej górnej krawędzi. Wykonujemy szereg czynności kolejno zwiększając chwilowe obciążenie pokrywy śnieżnej.
    1. uginamy nogi w kolanach i prostujemy się.
    2. delikatnie podskakujemy
    3. wykonujemy następny większy podskok
    4. wykonujemy kilka podskoków (możemy przybliżyć się do dolnej krawędzi bryły śnieżnej )

    Jak poprzednio przytaczam interpretację, zalety i wady tej metody za Jakubem Radlińskim:
    Obciążenia które spowodowały osunięcie się bloku:
  • Blok śnieżny osunął się podczas kopania czy wycinania.
  • Słaba stabilność - Czerwone światło.
    Takie stoki są bardzo niestabilne. Należy ich unikać.
  • Blok osunął się gdy tester zbliżał się od góry, lub podczas wchodzenia na blok.
  • Blok osunął się podczas schylania testera.
  • Blok osunął się podczas jednego podskoku w miejscu.
  • Przeciętna stabilność - Żółte światło.
    takie stoki należy traktować jako
    "niestabilne" i "podejrzane".
  • Blok osunął się podczas drugiego podskoku w miejscu.
  • Blok osunął się po wielu skokach lub po skoku na dolną połowę bloku.
  • Dobra stabilność - Zielone światło.
    niskie ryzyko wywołania "deski śnieżnej" na takim stoku.
  • Nic się nie dzieje po wielu skokach.


  • Wady i zalety tego testu:
    Zalety:
  • duża powierzchnia próby powoduje, że wyniki są bardzo zbliżone do rzeczywistości.
  • pokazuje co się stanie z osobą na stoku
  • ujęcie ilościowe
    Wady:
  • relatywnie długi czas testu
  • wykonanie na odpowiednio nachylonym stoku - nie działa na płaskim
  • test opracowany dla ludzi posiadających narty



  • Test bloku ślizgowego.
    Równoległe zajęcia z "obsługi" sondy lawinowej.

        Opis poszukiwań partnerskich jest przedstawiony w ćwiczeniach z lutego 2006 roku.


    "Dźganie" człowieka

    BANZAI !

         Oprócz wymienionych wcześniej tematów w czasie kursu została przedstawiona cała gama innych testów (test nachylenia, test kija i inne). Do interpretacji ich przedstawiono podstawy przekształceń śniegu i wiele innych zagadnień.


        Po zakończeniu części "oficjalnej" większość uczestników kursu doświadczyło wrażeń zjazdu z krawędzi przełęczy na siedzeniu w dół. Była to tak ciekawa zabawa, że trwała i trwała. Po tych kilkunastu zjazdach większość uczestników wybrała się na krótkie wycieczki na Babią Górę i Małą Babią Górę (zobacz mapa). Niestety to była już niedziela i nastał czas powrotów. Nie mogliśmy odbyć dłuższych wycieczek.

        






    Dziękujemy:
    Wojciechowi Bartkowskiemu
    (straszy instruktor Ratownictwa Wysokogórskiego GOPR, wieloletni członek Grupy Tatrzańskiej GOPR, były szef wyszkolenia i naczelnik, obecnie, szef Służby Śniegowo-Lawinowej GOPR)
    Jakubowi Radlińskiemu
    (straszy instruktor Ratownictwa Górskiego GOPR, odpowiedzialny za Służbę Śniegowo-Lawionową w Grupie Podhalańskiej GOPR)
    Tadeuszowi Widomskiemu
    (straszy instruktor Ratownictwa Górskiego GOPR, Przewodniczący Podkomisji Ratownictwa Jaskiniowo - Technicznego Komisji Szkolenia GOPR)
    oraz innym ratownikom GOPR za przekazanie nam swojej wiedzy.
    Szczególnie z Sekcji Babiogórskiej na której terenie były prowadzone ćwiczenia.
    KTJ PZA za zorganizowanie tak ciekawego szkolenia.
    Dyrekcji Babiogórskiego Parku Narodowego za umożliwienie tych zajęć.
    Obsłudze Schroniska Markowe Szczawiny za miłą obsługę.



    Wojciech Sieprawski


    Tomasz Snopkiewicz


    Stanisław Wasyluk