Manewry ratownictwa jaskiniowego



   W dniach 09.12-12.12. gościli u nas, z rewizytą koledzy ze SSF. Korzystając z ich pobytu KTJ zorganizował zabawy z ratownictwem. Całość zaczęła się w sobotę wieczorem od prezentacji działalności SSF. Potem omówiono posługiwanie się z bezprzewodowym systemem łączności Nicola i tradycyjnym telefonem. Francuzi na razie używają obu tych systemów podczas akcji. Najpierw w pierwszej grupie do poszkodowanego dochodzi Nicola, a później rozwijana jest łączność przewodowa. W Niedzielę podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna udała się do jaskini Zimnej gdzie transportowano nosze od ponoru (zalany) do otworu. Druga ekipa była w Mylnej, gdzie zapoznano się palpacyjnie z oboma rodzajami łączności i wykonano transport noszy pomiędzy otworami.
Dnia następnego całą grupą udaliśmy się do jaskini Czarnej. Transport noszy odbywał się na trasie Partie Królewskie otwór. Zaczęliśmy od Smolucha w górę. Następnie w dół nad Węgra i dalej do otworu. Korzystaliśmy z obu systemów łączności, Nicola był pod Węgrem i pod wlotówką, telefon przewodowy ciągnęliśmy od dołu Węgra na górę Królewskich. System Nicola działa bardzo fajnie jest prosty w obsłudze chociaż trochę zniekształca głos. Telefony przewodowe mają lepszą jakość, problematyczne jest tylko rozwijanie i zwijanie kabla. Nicola lepiej sprawdza się jako telefon stacjonarny. Rozwijanie anten, każda po max. 60 metrów jest nie zawsze łatwe, z kolei im dłuższa antena tym lepsza jakość. Bardzo dobrze Nicola działał by na biwakach eksploracyjnych, bezpośrednia łączność z bazą znacznie ułatwiła by działalność.
Wracając do naszych poczynań w jaskini to trzeba przyznać jesteśmy dobrzy technicznie natomiast powinniśmy zmienić samą organizację działania. Poświęcony temu był wykład we Wtorek po akcji w Czarnej. Koledzy omówili nam funkcje poszczególnych ratowników, czyli co ma do zrobienia ekiper, szef ekipy i dowodzący akcją. Przy okazji opowiedzieli jak wygląda ich współpraca podczas akcji z Policją i Strażą Pożarną. Za co odpowiadają te ekipy i komu podlegają. Z klei my powiedzieliśmy jak układa się nasza współpraca z TOPR-em i ostatnio TPN-em. Myślę że byli trochę zdziwieni.
Całość można podsumować bardzo pozytywnie, zgłosiło się dużo osób z wielu klubów i z różnym poziomem wyszkolenia. Każdy znalazł dla siebie coś nowego. Zaczęliśmy interesować się problemem organizacji i całościowej wizji akcji ratowniczej. Braki jakie mamy (łączność, strzelanie) dają do myślenia. Organizowanie takich staży jest bardzo skutecznym sposobem podniesienia naszych kwalifikacji.


Marcin Czart