Jerzy Kramarz 1956-2017




Wspomnienie


Pamięć-przynajmniej moja-nie jest hierarchiczna. To nie wartość etyczna czy historyczna decyduje co utrwalam na osobistym twardym dysku. To emocje powodują że, nawet błahe z pozoru zdarzenie trwale grzęźnie w sieci neuronów by, w odpowiednim momencie , wyłonić się z zakamarków umysłu.

1979-ty. Rok intensywnego życia.

Obóz letni KKTJ na Polanie Rogoźniczańskiej prowadzi właśnie Jurek (alias Bździągwa). Pływamy w namiotach na dmuchanych materacach. Wprowadzamy pojęcie „poziom wód nad gruntowych” i wbijamy się w kolejne pieczary. Nocami, skuleni pod niewielką wiatą, słuchamy grającego utwory Kaczmarskiego Bździągwę , który usadowiony na poziomej belce pod stropem śpiewa: Sen Katarzyny II. Refren. Po upadku z belki, kończy - na plecach w błocie - nie myląc akordów. Przaśność tamtego świata łagodzimy ówczesnym cydrem, noszącym miano Lubczyk. Alkohol będzie towarzyszył Jurkowi aż do końca.

Zimą, kilka miesięcy później, w tercecie egzotycznym, ze Staszkiem (Kotarbą) i Jurkiem pokonujemy partie Wawelskie w Czarnej. Ostatni wchodzę na zasłaną głazami pochylnię zakończoną pionowym progiem. Rumowisko osuwa się wraz ze mną. Świadomość odzyskuję uwięziony pomiędzy wantami z głową wysuniętą już nad progiem. Z pomocą towarzyszy udaje mi się uwolnić z pułapki i po tzw. zaopatrzeniu wyjść bez pomocy z zewnątrz, na powierzchnię. Na pamiątkę w miejsce palca serdecznego mam zakrzywiony szpon, a prożek kojarzony jest z zespołem Rolling Stones.
I właśnie te dwa zdarzenia wyłaniają się z mroków niepamięci na hasło Bździągwa.

Jerzy Kramarz był członkiem KKTJ od 1974 roku i członkiem zarządu klubu w 1979 roku. Aktywny w jaskiniach jurajskich i tatrzańskich, ale nie stronił też od żeglarstwa. Brał udział w wyprawach jaskiniowych na Węgry, do Rumunii i Austrii: jaskinia Jubileuszowa.

Taternicy o zmarłych kolegach mówią , że przeszli na drugą stronę grani. Może nasi koledzy eksplorują studnię bez dna? A może to tylko trawers?

Artur Madej