Wspinanie w Lodach
Słowackiego Raju




    Słowacki Raj jest to niewysoki rejon górski (do 1270 m npm), graniczący od zachodu z Niskimi Tatrami. Ceniony przede wszystkim za głębokie i wąskie wąwozy (rokliny) poprzegradzane licznymi progami, tworzącymi piękne wodospady. Zwłaszcza w sezonie letnim atrakcje te przyciągają olbrzymie ilości turystów, którzy przemierzają rokliny zdobywając kolejne progi po zabezpieczonych drabinkami, łańcuchami, klamrami i podestami (stúpačky) szlakach. Ze względu na duży ruch turystów po tych eksponowanych ścieżkach (często drabinki mają ponad 10 m), szlaki w roklinach są jednokierunkowe. Cały rejon objęty jest ochroną parku narodowego.

© Wojtek Sieprawski; Nasz pierwszy biwak w dolinie Wielkiej Białej Wody   Na pomysł wyjazdu na Słowacki Raj wpadł "Misiek", ale ze względu na przesunięty obóz kursowy i na późniejszy brak czasu, niestety nie było go tam z nami. Ja już byłem wcześniej w tym rejonie więc nie jechaliśmy "w ciemno". Po krótkich przygotowaniach i poszukiwaniu chętnych do pożyczenia sprzętu, wyruszamy w środę 5.03.2003 r. przed godz. 22 w trzyosobowym składzie: piszący ten tekst, "Bioły" i "Kajfasz". Jedziemy autem do Łysej Polany tam przekraczamy granicę i dalej ślizgając się po słowackich drogach (tu doceniliśmy naszych drogowców) przez Stary Smokowiec, Poprad do Podlesoka - znanego w tym rejonie kempingu - dalej w dolinę Wielkiej Białej Wody górską drogą. W lecie można nią dojechać do Strateny, lecz o tej porze roku jest odśnieżana tylko w dolnej części. Znajdujemy tam wygodną polankę przy drodze w rejonie wylotu dol. Wielki Sokół i w sypiącym śniegu rozkładamy nasz namiot planując naszą jutrzejszą trasę. A tu zdrada - okazało się, że Kajfasz wybrał się z nami tylko na jeden dzień, mówi się trudno. Noc całkiem przyjemna nawet ciepło.

   Dzień pierwszy - Jest późno, odsypialiśmy wcześniej nie przespane noce, ale co tam w końcu jesteśmy na wakacjach. Po zwinięciu obozu podjeżdżamy na parking w Podlesoku i o godz. 12 udajemy się do najbardziej znanej rokliny Suchá Belá. Po kilkunastu minutach stajemy przed pierwszym lodospadem (Misové Vodopády). Nie zachwyca wysokością ok. 8-10 m, początek połogi ale później się pionuje, więc po krótkim wahaniu zdecydowaliśmy się na asekurację. Wyciągamy nasz dobytek, ubieramy uprzęże i w górę. Dla mnie i dla Biołego to będzie pierwsze prowadzenie w lodzie, ku naszemu zdziwieniu śruby wchodzą w lód bez żadnych problemów. Sucha Bela, Misowe Wodospady - PawełPoszedłem pierwszy, Pulsary Charleta (czekany) świetnie siadają, 2-3 śrubki i już jestem na górze. Stan można założyć z drzewek ale najłatwiej z kotew łańcuchów, teraz zjazd, bo każdy chce się wspiąć z dołem. Dalej w górę doliny idziemy objuczeni sprzętem. Kolejnych kilka prożków imponujących w lecie, a teraz mało interesujących (także Okienkowy wodospad), pokonujemy z marszu - na żywca, ponieważ są albo niskie, albo połogie. Kolejny fajny lód wypatrzyliśmy w prawej odnodze doliny (Nitka), właśnie kończyli się tam wspinać Słowacy. Z dołu wygląda na wysoki, niestety dojście przez lodowy prożek i już nie zostało do wspinania za dużo z tej kaskady - kolejne 8-10 m. Tym razem pierwszy prowadził Kajfasz, a my też z dołem lecz po wkręconych już śrubach. Następny lód, trochę ponad 10 m, tym razem z lewej strony doliny (Bočný - tak chyba nazywa się ten wodospad). Teraz czas na Biołego - każdy musi sobie powkręcać śrubki.
Sucha Bela, wodospad Boczny Niestety w Suchej Beli nie znaleźliśmy nic więcej, a po za tym zrobiło się późno. Wyszliśmy na wierzchowinę i już po ciemku, ubitą przez pojazdy drwali drogą, zeszliśmy bez szlaku do auta. Jeszcze nas czeka wycieczka do oddalonego o 15 km Popradu, aby odwieźć Kajfasza. Najbliższy autobus do Łysej Polany odchodził o 5.30, więc musiał on spędzić noc na dworcu, no cóż sam tak chciał. My wracamy do wylotu Wielkiego Sokoła, znaleźliśmy tam polankę z obudowanym źródłem. Niestety widać nas z pobliskiego zabudowania, na nasze szczęście tubylcy nie czepiali się nas i przespaliśmy w tym miejscu wszystkie noce.
Po pierwszych drogach w lodzie nasunęło nam się kilka spostrzeżeń: do wspinania w lodzie konieczne są dobre nieprzemakalne rękawiczki, bo polarowe (nawet windbloki) zaraz przemakają, dobrze jest też mieć takie spodnie, chociaż mimo mrozu mogło by być nam za gorąco, dobrze jest mieć na nosie okulary - odpryski lodu mogą być niebezpieczne, koniecznie kask, a śruby lepiej wkręcać w zagłębienie lodu ponieważ wkręcanie na buli powoduje jego pękanie.

wąski przesmyk w Zadnych Pieckach   Dzień drugi - Ranek zimny -10°C, bez dobrych puchowych śpiworów nie polecałbym spania w namiocie, dobrze jest mieć porządny cztero-sezonowy karimat lub inne dobrze izolujące od zimna podłoże. Kurtka puchowa też się przydaje zwłaszcza przy sporządzaniu posiłku. Szybkie ciepłe śniadanie i już tylko w dwójkę uderzamy do rokliny Piecki. Jest piątek, po 8 rano w górach pustki, dzisiaj nikogo nie spotkamy. Na szczęście szlaki przetarte, a nawet śliskie i pokryte małą warstwą śniegu. Pogoda piękna, dziś od rana świeci słońce więc w dobrych nastrojach idziemy w górę doliny. Piecki, Wielki Wodospad. Czy on ma 25 m?Pamiętałem z letniego wypadu, kiedy schodziłem bez szlaku boczną odnogą wąwozu o nazwie Zadne Piecki, że i w Zadnych i obok na szlaku są dosyć spore wodospady. Niestety w Zadnych wodospad nie zachęcał do wspinania, lecz dojście do niego bardzo wąskim wąwozem z kilkoma progami przysporzyło nam dużo radości: i powspinać się można, i pięknie jest. Wracamy wąwozem na szlak i od razu mamy przed sobą wodospad o nazwie Veľký vodopád. Wielka to jest drabinka która wyprowadza ponad próg i ma ponad 12 m wysokości, lodospad trochę mniejszy, na dole połogi ale i tak jest zajebisty.
na płaskowyżu Glac - Łoi się!.. bałwana Rozpiszę się trochę na temat wysokości wodospadów. Ten według znalezionych później kilku opisów miał mieć 25 m wysokości. Wydaje mi się, że jest to sporo przesadzone. A taka sytuacja powtarza się też w następnych miejscach. Może wysokość jest mierzona od jakiegoś miejsca powyżej progu, a spadek jest na tyle duży, że zalicza się to do całej wysokości. Na pewno w zimie jest dużo lodu na dole, a połogie dolne części powodują, że pionu jest znacznie mniej niż wynika to z opisu, oceńcie sami na podstawie zdjęć. Czy to ma 25 m? Na moje oko może ma 10, no cóż mogę się mylić.
Kysel' - 50-tka Ponieważ jesteśmy w dwójkę zmieniamy taktykę: plecaki na grzbiet, jeden prowadzi, drugi ściągany z góry wykręca rury i idziemy dalej. Tym razem ja prowadziłem. Wyżej w dolinie kilka połogich prożków pokonujemy z marszu. Raki przydają się też do przechodzenia po bardzo śliskich drewnianych podesto-drabinkach. Dalej się rozszerza więc chowamy sprzęt do plecaków i podchodzimy na płaskowyż o nazwie Glac, tam w słoneczku spożywamy sobie posiłek i łoimy... bałwana (zob. zdj.). Teraz zielonym szlakiem w dół do doliny Maly Kysel'. Ładnie tu, lecz nie ma gdzie się wspinać. Dalej żółtym w dół Kysel'a. Mijamy zostawiając sobie na później vodopád Karolínycho i docieramy na mostek nad wodospadem Obrovským gdzie szlak zawraca, gdyż po pożarze lasu w 1976 zamknięto dolną część Kysel'a i zdjęto część drabinek. Tutaj nas czeka niespodzianka: nareszcie jakieś duże lody! Złożona na pół lina 60 m nie sięga podnóża, na szczęście da się resztę zejść. Na dole kolejna niespodzianka: z boku spadają jeszcze dwa duże lodospady! Poza tym to jest naprawdę ładne miejsce. Oszpejamy się szybko i do boju rusza Bioły, a ja muszę bardzo uważać - z góry co chwilę spada pokaźna bryła lodu! Po kilkunastu metrach niezbyt trudnej wspinaczki dochodzi do obszernej połogiej póły i dalej już miejscami pionowo, prawie na koniec lodu gdzie zakłada stanowisko i na dół.Kysel' - zjazd Obrowskim  wodospadem Ja też chcę poprowadzić. To na co żeśmy się wspięli miało ok. 50 m, a można było jeszcze dalej iść kilkanaście metrów połogim lodem. Niestety robi się późno, drugi lód musimy zostawić i już w szarówce prowadzę Obrovský wodospad (ok. 40 m). Jest znacznie łatwiej niż na poprzednim: trochę pionu, potem niezbyt stromo docieram do półki z wodą częściowo przykrytą lodem. Po opukaniu i kontrolnym tupnięciu wkraczam na lód wbijam dziabę w prożek i ... nagle, bez żadnych wcześniejszych oznak pękania, lód załamuje się pode mną. Na szczęście dziaba utrzymała, ledwie zanurzyłem trochę buty, kilka szybkich ruchów, jestem nad prożkiem i ściągam Biołego. Po dojściu pod feralny prożek Bioły zastanawia się którędy pójść, bo na wprost za daleko do lodu.Kysel' - Bioły wykręca wodę z ciuchów po kąpieli Sprawdza czekanem głębokość wody i ... znika mi z pola widzenia. Wpadł po pachy do wody i mówi, że nie czuł pod nogami dna. Przy mojej pomocy wydostaje się szybko na górę i musi wykręcać z ubrania wodę. Czeka nas jeszcze 3,5 godz. marsz po ciemku do auta. Zmieniamy plan powrotu - wracamy z powrotem na Glac i trochę naokoło, znaną nam z poprzedniego dnia drogą, schodzimy do Podlesoka i dalej do osady Píla, gdzie pozostawiliśmy auto. Można było zejść krótszą drogą, ale woleliśmy nie ryzykować torowania nie przetartego szlaku nocą, zwłaszcza gdy Bioły miał mokre ciuchy a było gdzieś -8°C. Przy aucie jesteśmy po godz. 22. Tym razem gotujemy w namiocie, jest w nim przez to fajnie ciepło, ale wszystko się skrapla i zaczyna kapać. Do rana i tak wszystko zamarznie i np. odkręcenie kubka z termosu jest możliwe dopiero po jego ogrzaniu.

w Sokolej dolinie wodospad Zawojowy - 70m   Dzień trzeci - Znów mróz, ale za to słonecznie. Mamy w planie Sokolą dolinę lecz po wczorajszych przygodach chcemy jak najbardziej skrócić dojście. Jedziemy do Čingova i stamtąd doliną Hornadu i Białego potoku docieramy do Sokolej. Jeszcze trochę do góry i jesteśmy pod Závojovým (Welonowym) wodospadem. Jest to największy wodospad na Słowackim Raju - według różnych źródeł ma 70 - 80 m wysokości.w Sokolej dolinie - Wyżni wodospad Przed nami były już tu dwa zespoły z Czech, właśnie kończyli wspinać Závojový i zajęli się ładnym, ponad 20 m lodem obok. Więc my uderzamy na Závojový. Pierwszy wyciąg do mostku prowadzi Bioły, ja drugi. Bioły przydźwigał tu w plecaku całkowicie mokre, a właściwie zalodzone plastiki (buty) i teraz musiał je ubrać. Ponad górnym mostkiem jeszcze jeden prożek przechodzimy na wędkę (bardzo cienki lód) i dalej poobwieszani jak choinki idziemy w górę doliny. Tam jeszcze jeden piękny szeroki wodospad Vyšný (ok. 20 m). Można by poprowadzić na nim kilka dróg lecz czas nas goni, prowadzi Bioły, ja na drugiego. Krótka przerwa na żarcie, przepak i wychodzimy na płaskowyż Glac, by już po zmroku zejść do doliny Białego potoku, przy zbiorniku wodnym Klauzy i dalej w dół doliny do Čingova. Tym razem jesteśmy wcześniej - po godz. 21. Schodzimy przy jednej czołówce bo Bioły nie wziął zapasowej baterii i nie miał światła.

stupački - Przełom Hornadu   Dzień czwarty - Niedziela, dzisiaj musimy wracać więc trzeba trochę ochłonąć i wybrać krótką trasę. Mamy zresztą już dość wracania po nocach. Jedziemy więc znów do Podlesoka i stamtąd uroczym Przełomem Hornadu, po zalodzonych ścieżkach i stúpačkach, docieramy do wylotu Kláštorskej rokliny. Nią w górę mijamy nie zachęcający do wspinaczki vodopád Antona Straku. Następnie stajemy przed pięknym kilkunastometrowym Dúhovým (Tęczowym) wodospadem. Klasztorna Roklina - Tęczowy wodospadPosiłek, przepak i zaopatrzony w kilka śrub ruszam do góry. Wspina się znakomicie, Bioły też go poprowadził. Wyżej kilka progów oraz wodospad Kartuzíanov (Kartuzów) przechodzimy na żywca, stajemy dopiero wysoko przy ostatnim 8 m progu o nazwie Machov (Omszały). Bioły pierwszy zakłada aż 1 śrubę, później i ja prowadzę.

Klasztorna Roklina - małe prożki pokonywaliśmy na 'żywca' To już koniec wspinania, przebieramy się w pobliskim Kláštorisku, w ruinach klasztoru z XIII w. Na polanie jest też schronisko górskie, można tu przenocować w domkach kempingowych. A my schodzimy wygodną drogą do Podlesoka. Gdzie jesteśmy o godz. 16, tam dla odmiany po kilku dniach mrozu tym razem złapał nas deszcz. Przed godz. 20 bez większych problemów jesteśmy w Krakowie.

W wyjeździe uczestniczyli:Paweł Nakoneczny - Bioły, Wojtek Sieprawski - Cieski oraz pierwszego dnia Piotrek Grodecki - Kajfasz.

WIELKIE DZIĘKI naszym przyjaciołom za dokompletowanie sprzętu.

PODSUMOWANIE
   Przez te 4 dni zwiedziliśmy większość wąwozów, a przynajmniej te najciekawsze, przeszliśmy po 12 wyciągów w lodzie o łącznej długości ok. 280 m (nie licząc przejść nieasekurowanych - łatwych). Mimo tego i tak mamy tu po co wracać. Nie zwiedziliśmy jeszcze doliny Veľký Sokol, Veľký Kyseľ, a i w Kyseľu pozostał niewspinany przez nas vodopád Karolínycho. Nie byliśmy też w południowej części Słowackiego Raju, gdzie można między innymi zwiedzić piękną turystyczną jaskinię Dobšinską Lodową.

SPRZĘT
   Na wspinanie w lodzie przydałoby się mieć: ok. 10 śrub lodowych, linę - najlepiej podwójną, jeśli pojedyncza - musi być długa (my mieliśmy 60 m), bezwzględnie kaski i dobre dziaby do lodu. Pulsary firmy Charlet Moser, których używaliśmy, siadają bardzo dobrze, lecz mają małe wyprofilowanie na dłonie i trzeba uważać, aby się nie poobijać. Tzw. turystyczne i czekano-młotek "Kazia mordercy" źle trzymają, nie dość, że trzeba się narąbać, to jeszcze w najmniej odpowiednim momencie potrafią wyskoczyć. Nie polecam prowadzenia z takim sprzętem! Dalej: kilka pętli, ekspresy, koniecznie sztywne buty do raków, dobre nieprzemakalne rękawiczki, okulary. Pamiętajcie o czołówkach!

KOSZT
   Wyjazd na Słowacki Raj zajął nam 4 doby (5-9 III 2003 r) i kosztował w sumie, nie licząc jedzenia, jakieś 200 zł (paliwo, zielona karta, ubezpieczenie kosztów leczenia). Jeśli nie macie ochoty na biwak, do tej ceny należy doliczyć zakwaterowanie ok. 150 -300 SK za noc na osobę. Jedzenie i trunki na Słowacji są tańsze, ale czy warto dla paru groszy jeść nie sprawdzony prowiant? W okresie zwiększonego ruchu turystycznego pobierane są opłaty za parking i za wstęp do parku w najbardziej uczęszczanych miejscach.
Dodam jeszcze, że w okolicy znajduje się wiele osad romskich (cygańskich), nie żebym był rasistą, lecz bieda rodzi patologie i należy się mieć na baczności. W niedzielę zbiegł do nas ze stoku do rokliny romski chłopak i nachalnie próbował coś wyżebrać.

INFO
   Polecam odwiedzić stronę internetową: www.slovenskyraj.sk, można tam znaleźć mapy, opisy dolin, miejscowości, zakwaterowania oraz dużo informacji o omawianym terenie, w tym również po Polsku.
Zamieszczone w moim tekście opisy lodospadów mogą się nie zgadzać z aktualnym stanem. Przecież co roku one tworzą się na nowo, i pominięte przez nas progi kiedy indziej mogą być atrakcyjne.

Wojciech Sieprawski








więcej fotek (64 sztuki)
polecene stałe łącze lub dużo cierpliwośći :-)

fotki #1   |   fotki #2   |   fotki #3

artykuł   |  strona główna