Lampo 2004 - obiektywnie
Przez miesiąc działalności w Ebersbergkar odkryto ponad 1800 m korytarzy i studni:
- Jaskinię Krecią poznano do głębokości 541 m, a wciągu dwóch lat poznano ją na długości ok. 1200 m (odkrycia 2004 r.- 600 m);
- Furkaschacht dotąd poznano do głębokości ok. 240 m i na długości ok. 700 m (odkrycia 2004 r.- 600 m);
- W Systemie CL-3 odkryto ok. 500 m korytarzy i studni, jaskinia ma ponad 6600 m zmierzonych ciągów.
Wyprawa Krakowskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego "Lampo 2004"miała miejsce od 25 lipca do 31 sierpnia 2004 r.
W odkryciach czynny udział wzięli: Bartosz Berdel, Andrzej Ciszewski - kierownik, Michał Ciszewski "Furek", Marcin Czart "Misiek", Miłosz Dryjański (KKS), Agnieszka Gajewska (SW), Marcin Gala (SW), Ilona Gawęda, Artur Hojda, Karol Jurkowski, Jan Kućmierz, Artur Madej "Turek", Henryk Nowacki (niezrzeszony), Jakub Nowak, Mirosław Pindel "Miki", Tomasz Snopkiewicz, Aleksandra Stępień, Rafał Suski, Joanna Ślusarczyk (STJ KW Kraków), Renata Tęczar (SSB), Wiesław Wilk, Ewa Wójcik "Puma", Jerzy Verey "Czapeczka", Jerzy Zygmunt (SCC).
|
Lampo jak K2 czyli granica czerni i bieli
Lamprechtsofen, tak jak Czogori jest "tylko" druga na superliście. Ale to nie koniec analogii, bo wyprawa osiągnęła sukces już przed wyjazdem - sukces medialny. Smerfujący internauci mogli nam zaglądnąć nawet do zupy... ale podobnie jak w przypadku słynnej zimowej wyprawy na K2, nie przełożyło się to na wymierny sukces na wyprawie. Szczytu nie osiągnięto. System Lampo nie został pogłębiony, choć wydawało się to takie bliskie...
Na początku wyprawy "przypuściliśmy zmasowany atak" na Jaskinię Krecią. Znajduje się ona tak blisko Jaskini PL-2 (górny otwór Systemu Lampo), że jej połączenie wydawało się kwestią krótkiego czasu. Z poziomu -350 m Marcin i Miki odkrywają Cieknącą 40-tkę, dalej Heniu zjeżdża Jagodową Studnię (P 98) - jesteśmy na -500 m. Wchodzimy na biwak na -350 m. Idziemy z Aśką na przodek pełni nadziei... i zostawiamy ją na -541 m, w Meandrze Kanałowym, który choć ładny, to staje się zbyt ciasny. Niektórzy nawet nie chcą nam wierzyć... Odtąd eksploracja to dłubanie w przodkach i "tyłkach" oraz kolejne retransporty. W międzyczasie dowiadujemy się o pogłębieniu Woroniej, ale nie "tracimy spręża i motywacji do dalszej eksploracji", jak napisał dziennikarz Apoloniusz R. Wręcz przeciwnie - największe odkrycia były jeszcze przed nami...
Nadzieje na dalszą eksplorację w Kreciej odżywają, gdy Marcin i Ilona odkrywają ok. 200 m korytarzy w rejonie Sali Krecika. Niestety to było ostatnie większe odkrycie w tej jaskini.
Nieco wcześniej podejmujemy eksplorację w Furkaschacht, odkrytej w 2003 roku. Andrzej, Furek, Marcin i Tomek zaczynają eksplorację meandra na -40 m, z Aśką i Mikim kontynuujemy ją następnego dnia i stajemy nad dużą studnią, a Tomek i Ilona eksplorują pod górę lodową Zjeżdżalnię. Dzień później w tym samym składzie zjeżdżamy na dno Diamentowej Studni (P 42) i Studni z Kolumną (P 45). Andrzej, Puma i Marcin zjeżdżają kolejną Poziomkową Studnię (P 55) i po pokonaniu krótkiego meandra stają nad następną. Co ciekawe, im głębiej jesteśmy w jaskini, tym bardziej odczuwamy ciąg powietrza. W kolejnej akcji duża grupa pod kierownictwem Andrzeja eksploruje meander do głębokości -220 m, jaskinia staje się uciążliwa - ciasnoty w połączeniu z wilgocią i przewiewem powodują szybkie wychładzanie.
W międzyczasie prowadzona jest eksploracja powierzchniowa. Puma odkrywa potężną studnię, którą nazywa Perpetum Horrible - otwarcie się studni do powierzchni nastąpiło prawdopodobnie na skutek obrywu skały i lodu, więc większość akcji do niej polega na czyszczeniu ścian. Jak dotąd udało się zjechać ok. 80 m, nie osiągając dna...
Do Furkaschacht udaję się z Aśką, aby obadać przodek. Lawirując w wysokim, ciasnym i wietrznym meandrze poznajemy go na długości 100 - 150 m. W jednym z jego licznych den osiągam syfon na głębokości ok. -240 m. Niestety rozpieraczkę w szpagacie okupuję kontuzją kolana. W następnych akcjach Turek, obaj Jurkowie, Agnieszka i Misiek eksplorują drugi meander, który okazuje się łączyć z pierwszym.
Równolegle rusza biwak do CL-3. Rafał i Karol eksplorują Galerię Rumuna, Marcin, Bartek, Turek i Czapeczka ją kontynuują. Większość biwakowiczów słabo zna tę skomplikowaną jaskinię i efektywne odkrycia okazują się dosyć skromne (185 m).
W końcowej części wyprawy Andrzej z ekipą otwiera kolejny przodek w Furkaschacht, a w CL-3 kontynuowana jest eksploracja z powierzchni. Na jednej z nich przeżywam jedną ze swoich najpiękniejszych szycht. Z Aśką i Bartkiem udajemy się za Prożki Snoopiego (z poziomu -170 do -140 m). Ciąg ten kończy się salą z dwoma odnogami. Aśka udaje się z Bartkiem do lewej, ja natomiast idę za wyraźniejszym ciągiem powietrza. Po ok. 30 m staję pod zawaliskiem, które zatrzymało Wojtka rok wcześniej. Zaczynam się przeciskać między wantami w stromej szczelinie. Po drodze zrzucam część z nich i kilkakrotnie odcinam się od powrotu, ale czuję, że gdzieś nade mną jest przestrzeń. Po jakimś czasie staję na dnie sporej Mokrej Sali z silnym deszczem. Ewidentnie puszcza do góry. Nie mogę się powstrzymać i zaczynam się wspinać. Prawą ścianą wanty, lawiruję między następnymi wielkimi głazami przeplatanymi coraz większą lufą i deszczem. Nagle wychodzę nad nie i staję w ogromnej Sali że Heeej ! Stromym wantowiskiem pnę się do góry. Po 50 metrach sala przechodzi w głęboki meander. Trawersuję do góry, pode mną studnie, a pod górę sala z wantowiskiem, galeryjka i meander, za nim następna sala z progiem do góry i na dół. (jestem już 70 m wyżej). Po wspięciu tego pierwszego opamiętuję się przed trawersem do następnej sali - teraz trzeba myśleć jak wrócić... W drodze powrotnej "czyszczę" zawalisko i mimo kolejnych odcięć, jakoś to się udaje. W tym czasie Aśka i Bartek odkrywają salę za oknem w lewej odnodze. Następnego dnia, na końcu ciągu odkrywamy z Bartkiem Salę Południową z dużym kominem (następny otwór Systemu CL-3?), a Rafał i Renata zaczynają zjeżdżać Studnię Alzheimera. Dzień później Wiesiek, Puma, Agnieszka i Marcin zjeżdżają na jej dno i eksplorują pobliską galeryjkę.
Niestety czas się kończy i musimy się zwijać do Polski, bo pogoda daje nam wyraźne znaki.
Epilog
Po powrocie do Polski, mam okazję obejrzeć naszą wyprawową stronę WWW, ale zarykując się ze śmiechu zdaję sobie sprawę, że "wyprawa do wnętrza Łopienia" w poszukiwaniu "najmniejszej jaskini Świata" oraz "przygody Pana Bawoła" (pozdrawiam : ) brzmią ciekawiej, choć są mocno fabularyzowane. Po raz kolejny okazuje się, że medialny obraz rzeczywistości nie odzwierciedla naszych przeżyć, dla których wracamy w ten sam masyw od tylu lat. Być może brak "wymiernego sukcesu" w postaci rekordu pozwoli uniknąć niepotrzebnej bufonady i po prostu cieszyć się z kolejnych odkryć w "naszych dziurach", czego wszystkim życzę.
|
Lampo 2004
KKTJ expedition of 19 people, led by Andrzej Ciszewski, continued exploration in Leoganger Steinberge massif between 20 July and 30 August. Krecia Cave was deepened from -350 to -541 m whwre it ended in narrow fissues. It does not offer many hopes for communication with "Lampo". A draught in Furkashcacht was another problem. After a series of shafts, the exploration was stopped in a narrow meander, at level -220 m.
|
Uczestnicy wyprawy dziękują Komisji Taternictwa Jaskiniowego PZA za wsparcie finansowe.
Wyprawa została wyposażona ( jak w zeszłym roku ) w namioty firmy MARABUT
|
Nasze wyprawy Lampo:
|