Tegoroczny I turnus
wyprawy "Lampo'05" upłynął pod znakiem parasola, bałwanka i sanek...
Mogliśmy zaobserwować wiele interesujących zjawisk przyrodniczych, głównie atmosferycznych, szczególnie opadów...
    Prawie z powodzeniem opracowaliśmy nowy, o wiele szybszy i wymagający minimalnego wysiłku sposób budowania igloo - wersja alpejska.
    W celu tym należy rozbić namiot, następnie w środku rozłożyć karrimatę - a najlepiej dwie, żeby było cieplej i miękcej, rozciągnąć śpiwór - najlepiej puchowy, ciepło się ubrać, wejść do śpiwora, położyć się i czekać... Natura zrobi za nas resztę... Należy od czasu do czasu przez chwilę bacznie nasłuchiwać odgłosu uderzania płatków śniegu o dobrze naciągnięty tropik, by ocenić gęstość opadu i szybkość budowania się igloo. Trzeba się też poprzyglądać sklepieniu - jeżeli zdaje się do nas przybliżać, być może nie jest to wcale złudzenie optyczne, ale warstwa śniegu zgromadzona na zewnątrz zaczyna zagrażać stabilności całej konstrukcji. Wówczas należy zdobyć się na ogromny wysiłek wysunięcia ze śpiwora całego ramienia, a niekiedy nawet dwóch, a zdarza się, że i całego tułowia, czasami trzeba też wykonać poważne i bardzo męczące ćwiczenie fizyczne polegające na napięciu odpowiednich mięśni brzucha i grzbietu, by zająć pozycję siedzącą - ale jest to ostateczność - i delikatnie uderzając dłonią w sklepienie, należy nieco zmniejszyć warstwę zalegającą na namiocie.
    A teraz proszę bardzo, postawmy się w roli budowniczego igloo... Człowiek taki, przez cały rok planował, że pojedzie na wyprawę, oszczędzał, żył niemal o chlebie i wodzie, jak asceta. Zaopatrywał się stopniowo w potrzebne akcesoria, odmawiając sobie przyjemności. Kupował... np. śpiwór za ciężkie pieniądze. Później drżącą ręką wpisał swoje nazwisko na listę chętnych. Co wieczór, od mniej więcej stycznia, śnił, że śpi w namiocie w Alpach, oczami wyobraźni widział te kilometry korytarzy, które udało mu się odkryć i jak to zostaje wielkim grotołazem... człowiekiem-legendą... A tymczasem... leży w tym swoim, lekko już zawilgłym i... hmmm... woniejącym śpiworze, w tych wyśnionych Alpach i zrzuca śnieg z namiotu. Czy możesz sobie, Drogi Czytelniku, wyobrazić, jakie spustoszenia w psychice przyszłego potencjalnego wielkiego grotołaza-człowieka-legendy musi taka przymusowa bezczynność powodować? A później przychodzą do klubów speleologicznych młodzi psychologowie i przeprowadzają wśród taterników jaskiniowych testy psychologiczne na temat np. podejścia taterników do śmierci i życia i takie tam... i badają osobowość grotołaza. A niby jakie myśli może mieć człowiek, który prawie przez cały dzień i noc musi leżeć w wilgotnym śpiworze, gapić się w sufit namiotu, ewentualnie po raz tysiączny czytać to samo czasopismo, które przeczytali już wszyscy uczestnicy wyprawy, a które zostało zabrane tylko i wyłącznie „na wszelki wypadek”, gdyby na jedno popołudnie piękna pogoda się popsuła... Czyż to nie prosta droga do patologii?

    Oprócz budowania igloo, zajmowaliśmy się, albo próbowaliśmy się zajmować regularną działalnością jaskiniową. O ile oczywiście pogoda na to pozwalała.
Dokonano nawet kilku, dokładnie trzech, odkryć: wyeksplorowano i skartowano trzy nowe jaskinie.
Poza tym zbadano również potencjalne problemy eksploracyjne w znanych jaskiniach: CL -3 oraz Furkaschacht i stwierdzono, że dalsza eksploracja jest tam możliwa. W CL-3 przeprowadzono jedną udaną akcję eksploracyjną z udziałem kolegi z Salzburga Petera Pointnera.
Niestety z powodu nagłego pogorszenia pogody, mniej więcej w połowie I turnusu, nie dało się kontynuować poznawania tych partii.
    Jako ciekawostkę dodam, że w czasie trwania I turnusu odnotowano nawet cztery słoneczne dni i to tak słoneczne, że jedynym sposobem na skuteczne schronienie się przed upałem było schowanie się pod ziemię. Doraźnie stosowano wysokie filtry przeciwsłoneczne i skomplikowane - wymagające inżynierskiej pomysłowości - konstrukcje z parasoli. Na szczęście regularna śnieżyca rozpoczęła się akurat, gdy niemal opuszczaliśmy Nebelsbergkar, na którym wkrótce miał pojawić się II turnus, ale to i tak pozostawiło niezatarty ślad w naszych delikatnych i wrażliwych psychikach.

Napisz do autora:

Renata Tęczar





II Turnus Lampo 2005

    Pod chatkę mimo wszystko przyjeżdżamy tego samego dnia czyli 6 sierpnia. Aśka, Adam, Przemek i ja lokujemy się w chatce... i pełni nadziei oczekujemy poprawy pogody. W międzyczasie odprawiamy Jacósia i obie Madzie, przyjmujemy przemoczoną, schodzącą ekipę z I turnusu, przyjeżdża Agnieszka, Kaśka, Krzysiek... i oczekujemy poprawy pogody. Do górnego obozu udaje się nam podejść dopiero 9 sierpnia, ale już 11-ego, po zejściu większości świeżego śniegu, wchodzimy do jaskini. W międzyczasie Andrzej, Ewa i Furek muszą zejść na dół i jechać do Polski, zostajemy bez wodza...
    W CL-3 niestety nie udaje nam się obadać właściwego problemu, ale Kaśka, Adam i Przemek mają okazję poznać kawałek dziury. Jak się później okazało, dla większości z nas była to największa akcja na wyprawie...
    Następnego dnia do obozu dochodzą Janek, Włoskowie, Miłosz i Heniu z trójką Niemców. Ruch w obozie duży, ale tylko dzięki poprawie pogody. Już 14-ego na biwak do CL-3 wchodzi Janek z Izą, lecz czujna w tym roku pogoda nie pozwala na wejście drugiej dwójki. Po krótkich dwóch szychtach okazuje się, że w Sali Kluczowej, na -350 m dalej nie puszcza, tak jak i okno w Studni bez Dna. Dzień później Janek z Izą wychodzą na powierzchnię, która jest już przykryta śnieżnym dywanem.
    Przez następne dni walczymy ze śniegiem, wilgocią i zimnem, co sprzyja integracji. Naszym informatycznym specom - Przemkowi i Adamowi nawet udaje się skłonić laptopa do odtwarzania filmów. Dzięki zapałowi ekipy filmowej nawet sami nakręciliśmy jeden - "Zbrodnia i Kar" - w roli głównej Iza i Zbrodniarz...
    Na zejście śniegów czekamy do 18-ego kiedy to wszyscy ruszają na różne działania eksploracyjne: część chodzi po powierzchni, część w Furkaschacht, a reszta idzie do CL-3, aby wynieść część biwaku. Tego samego dnia na górę wychodzą Ciszewscy i Agnieszka... i w samą porę, bo następnego dnia odbywają się ostatnie akcje na wyprawie: mierzymy PL-05/7 czyli "Królową Śniegu", wynosimy resztę biwaku, zwiedzamy CL-3 i "eksplorujemy powierzchniowo"... a następnego dnia zaczyna się czterodniowa dupówa! Tym razem woda z nieba leci w postaci ciekłej, ale po niej możemy tylko wysuszyć, zwinąć obóz i zejść na dół do chatki.
26 sierpnia wszyscy są już na dole.




Podsumowanie
Niekorzystna pogoda spowodowała, że, w odróżnieniu od lat poprzednich, więcej odkryliśmy z powierzchni niż w znanych jaskiniach, z biwaku. Największe odkrycia to: Jaskinia PL-05/6 czyli "Stone Story" (ok. 400 m dł., ponad 100 m gł), Jaskinia PL-05/1 (150 m dł., 75 m gł.), Jaskinia PL-05/2 (100 m dł., 60 m gł.) i Jaskinia PL-05/7 czyli "Królowa Śniegu" (100 m dł., 40 m gł.).
Niestety nie osiągnięto kilku zakładanych celów: nie znaleźliśmy na powierzchni jaskini, która połączyłaby się z Salą że Hej w CL-3, zbyt niebezpieczna okazała się działalność w Perpetum Horrible, nie puściło w Sali Kluczowej w CL-3, nawet nie udało się pójść na zmierzenie mitycznego meandra w Furkaschacht, a już od paru osób, które tam nie były, słyszałem, że ma on z 300 metrów... ;) , ale "nu pagadi zajec!"






Lampo 2005

    KKTJ expedition of 21 people, led by Andrzej Ciszewski, continued exploration in Leoganger Steinberge massif between 24 July and 27 August. The exploration was very difficult because of terrible weather. We explored 700 m of new series, first of all in new caves. The most interesting caves are: PL-05/6 (350 m long), PL-05/1 (150 m), PL-05/2 (100 m), PL-05/7 (100 m).




Napisz do autora:

Jakub Nowak







KALENDARIUM WYPRAWY
Galeria 1
Galeria 2



Uczestnicy wyprawy dziękują Komisji Taternictwa Jaskiniowego PZA za wsparcie finansowe.



Wyprawa została wyposażona ( jak w zeszłym roku ) w namioty firmy MARABUT

http://www.namioty.pl



Uczestnicy wyprawy :

Kierownik: Andrzej Ciszewski
Michał Ciszewski ( Furek )
Marcin Czart ( Misiek )
Jan Kućmierz
Nieocenionej pomocy udziela
( szczególnie w kontaktach z autochtonami):
Miłosz Dryjański.
KKS
Agnieszka Gajewska SW
Przemysław HertelSW
Katarzyna KędrackaSW
Magda Kogut
Henryk Nowacki
Jakub Nowak
Włodzimierz Porębski (Jacoś) SDG
Tomasz Snopkiewicz ( Snoopy )
Małgorzata Szych
Joanna Ślusarczyk ( Szprycha )STJ KWK
Renata Tęczar
Adam WięchSW
Izabela Włosek SDG
Przemysław Włosek SDG
Ewa Wójcik ( Puma )
Magda Zdunek




Nasze wyprawy Lampo: